Czytelnicy :)

Poprawiam. Redukuje. Kasuje. Zmieniam. Wracam.
Na blogu można zauważyć burdel, gdy się czyta, bo są rozdziały nie zmienione jeszcze i jest XIV, a potem jest np. 28 rozdział, ale to się zmienia. Danielle zmieniona będzie na Sophię, bo obecnie z nią jest Liam. Wiek jest poprawiony na obecny, wygląd chłopaków również. Mieszkają osobno. Jedynym nie pasującym elementem jest Zayn, który w opowiadaniu jest jeszcze w zespole. XD

piątek, 25 grudnia 2015

Świąteczny imagine

Szłam przez oblegane centrum handlowe. Na każdym kroku świąteczne ozdoby, a w tle świąteczne piosenki. Wokół mnie ludzie biegający i na ostatnią chwilę szukający prezentów dla bliskich. A w tym wszystkim ja. 26-letnia kobieta, która oddałaby wszystko aby tych świąt nie było. Dzisiaj miała przyjechać moja rodzina. Mieliśmy razem usiąść przy stole, podzielić się opłatkiem i cieszyć tym dniem, ale ja czułam, że to ostatnie co chciałam robić. Tomlinson od pół roku leży nieprzytomny w szpitalu po wypadku, do którego doprowadził jakiś sukinsyn na wyścigach. Lekarze mówią, że powinnam być dobrej myśli, że mój narzeczony się wybudzi, ale siedzę przy nim przynajmniej godzinę dziennie i widzę jak z dnia na dzień uchodzi z niego życia. A wraz z nim uchodzi też ono ze mnie. Tomlinsona znam od 3 lat. Poznaliśmy się na lodowisku. Byłam tam pierwszy raz z moją młodszą siostrą. Nie umiałam jeździć, ona tym bardziej, miała w końcu tylko 6 lat. Przewróciłam się chyba po raz setny , a on w końcu się zlitował i pomógł mi wstać, śmiejąc się z mojego kalectwa. Opieprzyłam go za nabijanie ze mnie, podziękowałam za pomoc. Zaprosił mnie na kawę i się rozkręciło. Po roku zostaliśmy parą, a teraz jesteśmy zaręczeni. Moi rodzice go nie lubią, co nie jest dziwne. Louis ma masę tatuaży na ciele, kolczyk w brwi, dłuższe i zawsze poczochrane włosy, a do tego ma opinie sukinsyna, który co noc ma inną. Ale mi był wierny. Zmienił się dla mnie, chociaż nadal jest sukinsynem dla innych. Rodziców to jednak nie obchodziło. Nie było ważne, że jestem szczęśliwa, że mnie kocha, że ja kocham jego. Dla nich liczyła się tylko jego reputacja. Dlatego teraz, nawet nie przejęli się moją sytuacją. Louis w szpitalu, nieprzytomny, a za miesiąc minie maksymalny czas oczekiwania. Potem odłączą go od maszyn i mój Louis odejdzie ode mnie już na zawsze. Już nigdy go nie przytulę, już nigdy go nie pocałuję, już nigdy nie poczuję jego zapachu. Już nigdy nie usłyszę jego mruczenia, gdy bawiłam się jego włosami, już nigdy nie zobaczę tych zadziornych iskierek w tych cudownych, niebieskich oczach, które tak bardzo kocham. Umrze nadzieja, a wraz z nią i ja. 

Szybko wyszłam z centrum handlowego. Miałam dość na dzisiaj, a była dopiero godzina 8. Chciałam iść do szpitala, dać mu prezent i gadać do niego z głupią nadzieją, że każe przestać mi gadać. Od pół roku na to czekam. Niestety, dzisiaj moja rodzina miała zamiar zwalić mi się na głowę i świętować Wigilię. Dlatego wstałam po 4, posprzątałam w domu, zrobiłam zakupy, ubrałam choinkę. Pierwszy raz sztuczna, kupiona przeze mnie rok temu. Louis jednak uparł się wtedy, że będzie w naszym mieszkaniu stała tylko prawdziwa choinka i na inną się nie zgadza. W tym roku jednak nie miałam czasu na jej kupno. Praca, szpital, sen. I tak w kółko przez pół roku. Czasem jeszcze gdzieś wcisnęłam spotkania, które na mnie wymuszali, z przyjaciółmi,  aby choć trochę przywrócić mnie do życia. Po 20 minutach byłam w domu. Pochowałam do lodówki indyka, którego potem muszę tylko upiec, kasztany wsadziłam do szafki, pigs in blankets * wsadziłam do lodówki tak samo jak Dundee Cake *. Kiedy wypakowałam prezenty pod choinkę, wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Szybko zeszłam na dół i od razu zaliczyłam upadek na oblodzonym chodniku.
-Pieprzona zima-warknęłam i podeszłam do auta. Szybko do niego wsiadłam, włączyłam ogrzewanie, radio i ruszyłam do szpitala. Byłam co raz bardziej zirytowana. Na każdym kroku uderzały we mnie święta. Nawet teraz jadąc autem, gadali o tym w radiu.
-Dzień Dobry, słuchacze! Dzisiaj to na mnie padło ominięcie gorączki przygotowań świątecznych. Żona z dzieciakami przygotowują Wigilię, a ja siedzę sobie tutaj i umilam wam czas. Gotowi na pierwszą gwiazdkę? Prezenty kupione? Dzieciaki, listy do Mikołaja wysłane? O co w nich poprosiliście? Dzwońcie i opowiadajcie o swoich życzeniach do Świętego. A może jakiś dorosły będzie miał czas na poinformowanie nas, co by chcieli dostać pod choinkę? Dzwońcie i opowiadajcie, a teraz.."Last Christmas", specjalnie dla was!- usłyszałam dobrze wszystkim znane słowa piosenki i z grymasem na twarzy wyłączyłam radio. Nienawidzę tegorocznych świąt...
 Po 40 minutach jazdy po zatłoczonym, zaśnieżonym i zakorkowanym Londynie znalazłam się na parkingu pod moim celem. Szybko z niego wysiadłam i starając się omijać oblodzone fragmenty ulicy dotarłam do budynku. Przeszłam na odpowiedni oddział witając się po drodze z pielęgniarkami. Przez ten okres czasu zdążyłam poznać je wszystkie...
-Cześć Louis. -musnęłam jego popękane usta i pogładziłam lekko jego nieogolony policzek. - Wiem, powinnam powiedzieć coś w stylu "Wesołych świąt", ale jeżeli się nie obudzisz to nie będą one wesołe. Chcę cię mieć obok siebie. Chcę mieć pewność, że cię nie stracę za miesiąc. Nie przeżyję tego, wiesz?-otarłam policzki, które zdążyły się zrobić już mokre.-Za parę godzin przyjeżdża moja rodzina..Wczoraj gdy wróciłam do domu, to ubrałam choinkę. Będziesz wściekły kiedy powiem ci, że dopuściłam się tego karygodnego czynu i postawiłam w naszym salonie sztuczne drzewko...

******Retrospekcja*************

-Louis, patrz co kupiłam!-postawiłam w salonie idealną do rozmiarów naszego mieszkania, sztuczną choinkę. Miała białe końce i była śliczna. Szybko się przekonałam, że to tylko moja opinia.
-Co to jest?! Przecież to jest sztuczne, Marnie!-mężczyzna spojrzał na mnie z grymasem podobnym do tego, który pojawia się u 5-letniego dziecka, które nie dostało wymarzonej zabawki. 
-Chcesz mi powiedzieć, że ci się nie podoba?-uniosłam jedną brew do góry i zaczęłam się rozbierać. Na dworze było okrop
nie zimno, dlatego czapka, rękawiczki, szalik i ciepła kurtka, a pod nią sweter to byłe rzeczy obowiązkowe, ale w mieszkaniu było na to za gorąco. Czułam, że zaczynam się gotować w tych ubraniach. 
-Nie dopuszczę do tak karygodnego czynu! Nie stanie tu żadna sztuczna choinka!-tupnął nogą i wyrwał z mojej dłoni drzewko, a następni podszedł do balkonu, otworzył go i wyniósł iglaka na zimne powietrze. Jakie było moje zdziwienie, gdy wszedł do mieszkania z podobnej wielkości żywym drzewkiem.-Taka stanie u nas.-szeroko się uśmiechnął i spojrzał na mnie wyzywająco.
-Ale ta nie ma pobielanych końcówek! I się sypie, Louis!-krzyknęłam i spojrzałam na niego z mordem w oczach. 
Tommo wziął do ręki sztuczny śnieg i zaczął go pryskać na końcówki.
-Zadowolona?-podszedł do mnie, objął w pasie i przechylił do tyłu. 
-Wolałam tamtą, ale ta ostatecznie też może być...-wzruszyłam obojętnie ramionami, aby go sprowokować, a on tylko cicho sie zaśmiał, uśmiechnął zawadiacko i pocałował namiętnie-ok, zdecydowanie ta choinka jest lepsza-przyznałam przez pocałunki. 
-Mówiłem. Żadnego sztucznego gówna w tym mieszkaniu-zaśmiał się i przerzucił sobie przez ramię, ignorując moje piski i krzyki. Znaleźliśmy się w sypialni, gdzie przy słowach "Let it snow" uprawialiśmy świąteczny seks. 

****************************************************

-Nie miałam czasu kupić prawdziwej, przepraszam skarbie. Za rok postawimy naturalną, co ty na to? Sam ją wybierzesz, a ja nawet nie będę protestować. A potem będziemy kochać się przy światełkach na niej zawieszonych, tak jak rok temu, tylko się obudź, kochanie, proszę. 

************Retrospekcja*************

-Co robisz?-usłyszałam cichy głos Tomlinsona za moimi plecami. Odwróciłam się do niego, w rękach trzymał dwa kubki kakaa, pod pachą gruby koc, a na głowie czapkę Mikołaja. Wyglądał uroczo.
 -Szukam płyty ze świątecznymi piosenkami, gdzie ją ostatnio przekładałeś?-mruknęłam przeszukując opakowania z muzyką.
-Jesteś czasem niemożliwa, Marnie. -wyszedł z pokoju, a po paru minutach wrócił z płytą.-Kochaliśmy się przy tym wczorajszej nocy, głupku-musnął mój nos i wsadził płytę do odtwarzacza. Po salonie rozeszły się dźwięki "All I Want For Christmas Is You". -Chodź-podał mi rękę, którą złapałam i po chwili stałam już na nogach. A po paru sekundach siedzieliśmy już na włochatym dywanie, oparci o kanapę, przykryci kocami i z ciepłymi kubka wypełnionymi słodkim napojem. Patrzyliśmy na świecącą choinkę i przy muzyce napawaliśmy się zapachem kakaa pomieszanego z zapachem świeżej choinki. 
-Kocham cię, dupku-wyszeptałam nie odrywając wzroku od drzewka.
-Kocham cię, głupku-musnął mój policzek.
Po jakimś czasie napoje się nam skończyły, a my rozmawiając na różne tematy nadal nie odrywaliśmy wzroku z ozdobionego drzewka. 
-Co powiesz na seks w świetle lampek choinowych, przy piosenkach świątecznych, ze mną, na tym dywanie? 
-Z tobą? No nie wiem...-mruknęłam spoglądając na niego znudzona. 
-Sugerujesz, że seks na tym dywanie, teraz tak, ale z kimś innym?-mężczyzna uniósł brew do góry i pewnie gdyby nie te zadziorne iskierki w jego oczach, to pewnie bym uwierzyła w jego powagę.
-To takie przewidywalne-mruknęłam i poprawiłam mu włosy, które wyszły spod czapki. 
-Jeszcze się przekonasz, że seks ze mną to najlepsze co mogło cię spotkać-warknął, a następnie pocałował mnie zachłannie. Szybko pozbył się mojej/jego koszulki, a następnie leginsów. Mruknęłam, że to nie fair i sama ściągnęłam z niego garderobę. Oboje byliśmy w samej bieliźnie, w tle leciało "Shake up Christmas", a ja leżałam pod nim i pozwalałam mu obcałowywać każdy nagi skrawek mojej skóry. 

*************************************************

-Miałeś wtedy rację..seks z tobą to najlepsze co mogło mnie spotkać. I przekonałeś mnie o tym do tego stopnia, że od pieprzonych sześciu miesięcy jestem czysta i jeżeli się nie ogarniesz to będę taka do końca mojego życia, a ono nie będzie długie, jeżeli mnie zostawisz... Dlatego obudź się, miś.-westchnęłam i już miałam zamiar nachylić się nad nim i go pocałować, kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Z ociąganiem wyjęłam telefon z kieszeni płaszcza, który wisiał na oparciu niewygodnego krzesła i odebrałam połączenie od rodzicielki.
-Skarbie? My za jakąś godzinę będziemy u ciebie. Już wyjechaliśmy, ale wiesz jak jest..ślisko, tłoczno..
-Jasne mamo, rozumiem. Do zobaczenia za godzinę.-nie czekając nawet na odpowiedź rozłączyłam się i schowałam komórkę na swoje miejsce, a sama wyjęłam z torebki opakowane w papier, średniej wielkości pudełko. -Mam dla ciebie prezent świąteczno-urodzinowy. Wszystkiego najlepszego z okazji 27 urodzin, kochanie-musnęłam jego czoło i zabierając swoje rzeczy wyszłam z sali, a po chwili już ze szpitala.
-Hoł Hoł Hoł! Jako, że dzisiaj Wigilia, czas prezentów i przez to najcięższy okres dla Mikołaja, to postanowiłem go trochę odciążyć. Dlatego już teraz, każdy kto zadzwoni i odpowie poprawnie na 5 naszych pytań, dostanie prezenty. I to nie byle jakie! A teraz "Jingle Bell"
 - Święta tu, święta tam.. Mogłyby się już skończyć..-mruknęłam i wyłączyłam radio.  Wolałam już jechać w ciszy...
Tym razem już po niecałych 30 minutach byłam w domu. Szybko wsadziłam indyka to piekarnika, przebrałam się, pomalowałam. Kiedy wszystko już się piekło i gotowało, ja zaczęłam przeglądać szafki, aby znaleźć świąteczną płytę. Lepsze to, aniżeli wysłuchiwanie mądrości rodziców..Krążek znalazłam, a wraz z nią kopertę z naszymi zdjęciami...

**********Retrospekcja**********

-Louis, cholera jasna! Ja nie jestem choinką!-krzyknęłam uciekając przed Tommo.  Idiota zamiast wieszać na choince bombki, to postanowił obwiązać mnie łańcuchem i obwiesić kolorowymi, szklanymi kulami. -Aaaaa!-pisnęłam czując jak przerzuca mnie sobie przez ramie i kładzie na kanapie. 
-Co powiesz na świąteczną sesję?-porusza brwiami, co świadczy o jego niezbyt czystych myślach. 
-Sesję, powiadasz? Rozbierzesz się i zaczniesz pozować dla mnie w lampkach i wgl?-mruczę cicho przybliżając się na minimalną odległość od jego ust. To ja tu byłam fotografem. 
-A gdybyśmy oboje zrobili sobie takie zdjęcia? Dla każdego coś dobrego..-musnął moje usta, a ja się cicho zaśmiałam..
-Rozbieraj się, misiu. Idziesz na pierwszy ogień.-pocałowałam go jeszcze raz, po czym zrzuciłam z siebie i wstałam, aby móc pozbyć się tych wszystkich ozdób z siebie. Z sypialni wzięłam swoją lustrzankę, która na co dzień na mnie zarabiała. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam Louisa, zazwyczaj groźnego kolesia, który ma garaż wypchany sportowymi autami, z nielegalnych wyścigów, ubranego jedynie w bokserki, mikołajkową czapkę i światełka. Wyglądał uroczo, ale jednak na tyle seksownie z tymi tatuażami, tym uroczym uśmiechem i tym strojem, że brałabym go tu i teraz. Kurwa, kto by pomyślał, że taki widok sprawi, że będę
 chciała go przelecieć....
Zaczęłam robić mu zdjęcia w najróżniejszych pozach. Strofowałam go jak przystało na profesjonalnego fotografa. Po paru zdjęciach w bokserkach, naszło na zdjęcia bez nich. Były subtelne, pobudzały ludzką wyobraźnię, a zarazem cholernie seksowne. Mówiłam już, że mam ochotę go przelecieć?  
-Stań do mnie tyłem i odwróć do mnie głowę. Skup się!-zaśmiałam się widząc, że zaczyna robić głupie miny i śpiewać "Silent Night", które leciało z odtwarzacza. -Dobrze, a teraz uśmiechnij się do mnie. Nie tak. Zrób to bardziej seksownie. Oj, nie obrażaj się. Masz wyglądać tajemniczo, zadziornie. Spraw, żebym miała ochotę, przez ten uśmiech, paść przed tobą na kolana. - mruknęłam i spojrzałam w obiektyw. Pstryknęłam parę zdjęć i uśmiechnęłam się z zadowoleniem. -Własnie o to mi chodziło-wychrypiałam czując, że w tej chwili muszę włączyć rezerwy swojej silnej woli.  Kurwa.
Zrobiłam mu jeszcze parę ujęć, a następnie oznajmiłam, że to koniec. Podszedł do mnie i zabrał aparat z rąk. 
-Rozbieraj się. Twoja kolej, miś.-musnął mój policzek, a ja westchnęłam i zaczęłam zrzucać z siebie łaszki. Wzięłam od niego czapkę i ozdoby, które miał na sobie i zarzuciłam je na swoje ciało odziane jedynie w bieliznę.
-Tylko błagam, ubierz się..-mruknęłam i podałam mu bokserki. On jedynie wybuchnął śmiechem i odebrał ode mnie trzymaną, przeze mnie, jego własność. 
Louis zaczął mnie strofować, ustawiać, robić zdjęcia. Związek z panią fotograf sprawił, że wiedział co nieco o sesjach. Nie raz robiłam mu zdjęcia, często też przyjeżdżając po mnie do pracy, przyglądał się końcówce sesji. 
-Stanik, Marnie.-mruknął, a ja zrzuciłam z siebie górną część bielizny. Po kolejnych paru pozach pozbyłam sie na jego rozkaz majtek. Nawet nie zauważyłam, a już miałam na sobie jego koszulkę. Kolejnych parę zdjęć w niej, potem trochę wspólnych. Nagich, w bieliźnie. 
-One są zajebiste, kochanie-chłopak mruknął, opierając głowę o moje ramie, gdy przeglądaliśmy na komputerze zrobione zdjęcia. Miał rację, były fantastyczne... Po przejrzeniu zdjęć i skasowaniu powtarzających się, zamknęłam laptopa, a następnie spojrzałam na niego z zadziornym uśmiechem. Stanęłam pomiędzy jego nogami, a następnie padłam na kolana. -Marnie?-mężczyzna spojrzał na mnie z uniesioną brwią, a ja lekko się uśmiechnęłam.-Będziesz tak patrzył czy ściągniesz te bokserki i pozwolisz mi się sobą zająć? 

****************************************

Wigilia trwała już dobrą godzinę, a ja jedyne na co miałam ochotę to na zakopanie się pod kołdrę. "Kiedy ruszysz do przodu?" "Czas pogodzić się z odejściem Louisa" "Masz już 26 lat, czas pomyśleć nad założeniem rodziny". Miałam dość. Rodzice nie odpuszczali, a ja jedyne co chciałam to wybuchnąć i powiedzieć im co myślę na ten temat, ale przecież była Wigilia. Nie mogłam tego zrobić, nie mogłam zepsuć tego wieczoru Kate, która siedziała grzecznie przy stole i zajadała się co chwila czymś innym. Miałam wrażenie, że ma czarną dziurę zamiast żołądka, serio.
-Mathieu jest właścicielem warsztatu samochodowego. Dobrze zarabia, jest w twoim wieku, jest..-już miała ciągnąć reklamę syna swojej przyjaciółki, kiedy usłyszałam dzwonek do telefonu. Szybko podniosłam się z krzesła i przepraszając skierowałam się do kuchni, gdzie zostawiłam telefon. Moje serce zamarło na widok imienia na ekranie.
-Wesołych świąt, kochanie.-Louis. 
________________________________________________________
pigs in blankets- parówki w cieście,
**Dundee Cake- lekkie, biszkoptowe ciasto z dodatkiem whisky i sporej ilości suszonych i kandyzowanych owoców. Dekorowane jest często migdałami bądź innymi orzechami


czwartek, 24 grudnia 2015

Hoł hoł hoł!!




Jeżeli ktoś to jeszcze czyta...chce wam złożyć życzenia w ta jakże zimowa, śnieżną i mroźną Wigilię...szczęścia, zdrowia, bo bez niego to nic nie będzie... Radości, chłopaków, dziewczyn. Po prostu miłości. Aby w szkołach, na uniwerkach, w pracy wam się powodziło. Żebyście się spełniali zawodowo i prywatnie. Bogatego Mikołaja. Żebyście w marcu nie popełniali samobójstw, nie cieli się, nie popadali w alkoholizm ani narkotyki z powodu rozpadu One Direction, ponieważ oni nie umierają i zapewne jeszcze nie raz ich uslyszycie. Macie w nich wierzyć i ich wspierać, bo właśnie takie są prawdziwe, a nie psychiczne fanki. Pieniędzy, bo z nimi zawsze łatwiej i lepiej. Spełnienia wszystkich marzeń. Nawet tych, w które wielu wątpienia, ponieważ "są niemożliwe do spełnienia". Gowno prawda, bo jeżeli komuś zależy to to marzenie spełni. Za rok, dwa, dziesie, ale spełni. Jeżeli ktoś mówi, że nie dacie rady to macie wstać, ruszyć się i pokazać że są glupi i jesteście ponad słowo " niemożliwe". Never say never jak to powiedział kiedyś Justin...(nie wierzę że go daje jako autorytet..:-:) Mowie tu oczywiscie o marzeniach, bardziej celach, a nie marzeniach typu gwiazdka z nieba czy nosorożec wymiotujący cukierkami...
Macie się cieszyć z małych rzeczy i doceniać wszystko co dobre w waszym otoczeniu, ponieważ nikt nie lubi pesymistów psujących ludziom humor. Korzystajcie z życia i niech te uśmiechy na waszych mordkach będą non stop

. Wiary w siebie. I aby rok 2016 był lepszy od 2015.
 I może śniegu tak na koniec...⛄⚡🎄👌😍😘💝💞💓💟💜☺🎀🎁😋😜😗📗📘📙📚📔🎈🎆🎇🎉
.
.
.
.
A tak na koniec koniec...opowiadanie przerzucam na wattpada. Tam bywam częściej i łatwiej mi się funkcjonuje. Odzwyczailam się od blogspota. A tam obiecuje że rozdziały będą dużo częściej. Może jak się uda to będę tu wstawiać rozdział  stamtąd, ale nic nie nie jestem tego aż tak pewna...
Pozdrawam i trzymajcie się cieplutko 🔥

czwartek, 8 października 2015

XIX. Nocna, pijacka rozmowa.

Sama nie wiem co mam myśleć na temat tego rozdziału...Wy się wypowiedzcie, bo mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest. :/
Strasznie do tego rozdziału zmotywowała mnie TA piosenka. Możecie ją włączyć jak dotrzecie do tego: "______"

*******************************************

Po godzinie obiad był zrobiony, a my z Malikiem chyba znów byliśmy na tym samym etapie, co przed wczorajszym wieczorem. Było dobrze. Nie straciłam go, a to było w tym wszystkim najważniejsze.
ZAPAMIĘTAĆ:
Nie pić alkoholu sam na sam z Zayn'em. 

Nie mogłam dopuścić do większej ilości takich sytuacji. Byliśmy przyjaciółmi i nie, nie z przywilejami. Więcej pocałunków po pijaku-więcej konfliktów, a nie chcę go stracić. 

---------------------------------------

Minęło parę dni. Pomiędzy mną, a Malikiem było normalnie. Spędzałyśmy z Majką dużo czasu z Edem. W końcu niedługo ma wyjechać w trasę i to na długo. Często też siedziałyśmy z chłopakami i ich dziewczynami. Kiedyś byłam tylko ja, Majka i Ed. Teraz jestem ja, Majka, Ed, całe One Direction oraz ich dziewczyny. Tylko Perrie brakowało, ale nie straciłam z nią kontaktu. Ostatnio wpadła do mnie do kawiarni, zjadła ciasto, wypiła kawę, pogadałyśmy pomiędzy moim bieganiem do stolików. Nie wspomniałam jej o Zaynie. Nie chciałam. A może nie potrafiłam? Nie wiem. Wiem natomiast, że teraz kiedy nie są już razem, a Pezz jest z innym to nie mam obowiązku mówić jej o moim pocałunku z Malikiem. Jest już jego byłą, więc po co jej to wiedzieć, prawda?

---------------------------------------

Siedziałam na kanapie z Edem. Oglądaliśmy nasze stare zdjęcia i wspominaliśmy. Majka już spała, a my siedzieliśmy, piliśmy wino i zajadaliśmy się roladkami z cista francuskiego. Rudzielec je uwielbia. Byliśmy już po paru lampkach czerwonego, słodkiego trunku i byliśmy lekko wstawieni. Wiedzieliśmy jednak, że między nami nic nie zajdzie. Jasne, czasem zdarzało nam się całować, ale to nic nie znaczyło. Nie kochaliśmy się. Byliśmy przyjaciółmi, a te pocałunki były lekkim powrotem do przeszłości. Nic wielkiego, nic znaczącego, nie to co z Malikiem.. Z nim tamten moment był inny.. Magiczny. Pełen namiętności. Jestem pewna, że gdybyśmy tego nie przerwali to poszłoby to dalej, a to byłby najgorszy z najgorszych kroków jakie byśmy zrobili.
-A pamiętasz to?-Sheeran wskazał palcem na jedno ze zdjęć. Siedziałam na jego barkach w tle mojego ogrodu. Mój tata robił ta fotografię. Uwielbialiśmy pozować do zdjęć, a mój ojczulek uwielbiał je robić. Zawsze twierdził, że skończymy na ślubnym kobiercu, a te zdjęcia będą wisieć na sali weselnej i oznajmiać wszystkim niedowiarkom, że nasza miłość jest jedyna w swoim rodzaju. Do ślubu jednak nie doszło i nie dojdzie, a nasza miłość nie była wieczna.. Znaczy jest, ale okazało się, że to nie jest ten rodzaj miłości..
-Jasne, że tak! Robiliśmy wtedy grilla. Twoi rodzice na niego przyszli. Szedłeś tak ze mną, aż straciłeś równowagę i wpadliśmy do basenu.! -wskazałam na inne zdjęcie, w którym staliśmy cali mokrzy, a moja twarz była cała czarna od makijażu.
-Byłaś bohaterem dnia! Twoja twarz po spotkaniu z wodą już na zawsze wyryła mi się w pamięci..
-Śmiałeś się z tego jeszcze przez długi, długi czas. Zresztą..zawsze mi to wypominasz! A to była twoja wina!-dźgnęłam go w żebra, a on się odsunął i spojrzał na mnie z mordem w oczach.
-Moja wina?! Trzeba było siedzieć spokojnie, ty okropna kobieto!-krzyknął po czym rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać. Krzyczałam, śmiałam się, piszczałam, wierciłam, biłam i wyrywałam, ale to nawet nie pomogło. Ed zatykał mi usta ręką abym nie obudziła młodej, a ja walczyłam o każdy haust powietrza.
-Mam...już...dość...Ed..przestań-wycharczałam pomiędzy jednym pobraniem tlenu, a drugim. Czułam, jak moje płuca piekłą, ale nie byłam w stanie przestać się uśmiechać. Uwielbiałam te wieczory z nim.
-Dobrze się czujesz?-Edi spojrzał na mnie z troską, a ja tylko pokiwałam głową.
-Jasne, że tak rudzielcu. Daj mi tylko dojść do siebie, a ty idź po nową butelkę wina, bo zaraz nam się to skończy i co my wtedy będziemy pić?
-Ok, ok. Skocze do piwnicy. Czekaj na mnie, skarbie-puścił mi oczko i z cwaniackim uśmiechem poleciał na dół po kolejną butelkę.

________________________________________


Poderwałem się do góry słysząc dzwonek mojego telefonu. Z przymrużonymi oczami sięgnąłem do szafki nocnej po dzwoniące cholerstwo i spojrzałem na godzinę. Godzina druga w nocy. Zamknąłem oczy zirytowany, że ktoś mnie budzi w środku nocy, jednak szybko oprzytomniałem gdy zobaczyłem na ekranie imię dobrze znanej mi brunetki. A jeżeli coś się stało jej, albo Majce? Szybko wcisnąłem zieloną słuchawkę, na wypadek gdyby miała sie zaraz rozłączyć i podniosłem się do siadu. 
-Zaaa...yn! -czknęła i się zaśmiała. Co tu się działo do cholery jasnej? 
-Piłaś? Jesteś pijana, Mała.
-Nieeee...Tylko ci sie wydaje. Niby skąd ten...-czknęła-pomysł? 
-Jenn..Gdzie ty jesteś?-przeraziłem się. Dlaczego ona do cholery jest pijana i co dzieje się z Majką w tej chwili? 
-W domu.. Ed mi zasnął.  Wszyscy śpią. Nikt mnie nie kocha. Kochasz mnie?-jej głos się załamał w ostatnim zdaniu, a ja cicho odetchnąłem z ulgą. 
-Jasne, że cię kocham, skarbie. Skoro Ed śpi, to może powinnaś wziąć z niego przykład i też się położyć? 
-Nie mogę zasnąć. Poszłabym do Majki, ale nie chce jej budzić, a ten idiota...-czknęła-zasnął w takiej pozycji, że boję się go dotknąć-czknęła-żeby go nie złamać.-czknęła i cicho westchnęła. 
-Połóż się, przykryj i przyłóż głowę do poduszki. Zamknij oczka i obiecuję, że zaśniesz szybko.
-Nie! Nie rozłączaj się. Opowiedz-czknęła-mi coś Zayn. Nie zostawiaj mnie. Ed już mnie zostawia. Za parę dni wyjeżdża, a ja-czknęła- tego nienawidzę. Nie mogę ciebie-czknęła- też stracić..
-Nie stracisz, kochanie. Połóż się, zamknij oczka, a ja ci coś opowiem, dobrze?
-Dobrze.-czknęła-dziękuję Zan.-westchnęła i ucięła.

-------------------------------
-Jenn? Śpisz? 
-....
-Dobranoc, Mała.-wyszeptałem wiedząc, że dziewczyna po drugiej stronie słuchawki już zasnęła. Nie zajęło to dużo czasu, zegarek na telefonie wskazywał dopiero godzinę 2:38. Ta dziewczyna jest niemożliwa. Pomimo późnej godziny cieszyłem się, że to właśnie do mnie zadzwoniła po alkoholu. Przecież mogła zadzwonić do kogoś innego, prawda? A jednak wybrała mój numer. A to dawało mi ogromną satysfakcję. Cieszyło mnie to, że ostatni mój wybryk niczego nie zepsuł i nadal się dla niej liczę. Teraz tylko czekać, aż cała sprawa z moim zerwaniem ucichnie, a wtedy wkroczę do akcji i zacznę walczyć o  tą kobietę. Zadbam żeby i Jenni i Maja były bezpieczne i szczęśliwe. 


wtorek, 18 sierpnia 2015

Opornie, bo opornie, ale idzie. XD

Nadrabiam rozdziały. Poprawiam, przerabiam. Nie było snu, w której Jenn zna Louis'a i mieszka w Doncaster. Parę rzeczy pozmieniałam, żeby było ładniej, lepiej. Opornie, bo opornie, ale jestem pewna, że do końca wakacji dodam coś nowego. A przynajmniej mam taką nadzieję.  Do zobaczenia!

środa, 10 czerwca 2015

Zmiany, zmiany, zmiany XD


Jak widać blog przechodzi zmianę. Myślę, że jak metamorfoza się skończy to dodam coś nowego. Pozdrawiam!


poniedziałek, 10 lutego 2014

....:c

Jestem w takiej ciemnej dupie. Zatrzymałam się na pewnym momencie i nie wiem co dalej... Mogłabym Wam dać ten kawałek który napisałam, ale on jest krótki i mam na niego pewien pomysł, ale o ile pomysł jest o tyle nie wiem jak sklecić to w zdanie... :c Przepraszam, tak bardzo przepraszam. Nie pisałam dawno, ale jestem w III klasie gim i nauka, egzaminy do tego jestem  przyboczną w swojej drużynie, ale jak mnie wena złapie to postaram sie dokończyć ten rozdział i nie robić już takich długich przerw...

poniedziałek, 21 października 2013

Jak pech to pech.. :(

hej :) Mam zepsuty komputer tą wiadomość pisze z telefonu...nie wiem kiedy będę go miała naprawionego, ale obiecuje ze jak tylko go dostane to usiądę i napisze wam mega długi rozdział. Przepraszam:( A i.... później pojawi się ankieta, ale teraz pytam wstępnie. Chcecie opisane akcje +18 czy nie? Piszecie w komentarzach odpowiedzi:) Pisze to dla was więc to od was zależy, ja się dostosuje ;] Przepraszam jeszcze raz i dziękuje za te wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem.... Powodowały że na mojej twarzy pojawiał się szeroki uśmiech i pewność że to co robię komuś się podoba:) Pozdrawiam xoxo
Dziękuje za kazdy komentarz i ślad który po sobie pozostawiliłeś. Każda Twoja opinia daje pożądnego kopa i motywacje na napisanie nowego rozdzialu.Nawet nie wieasz jaka radosc sprawia mi kolejny komenatarz;] Kocham♥